„Klinika”, czyli martwy przepis

Pomimo, że używanie określenia „klinika” jest prawnie ograniczone – podobnie jak np. oznaczenie „bank” - to w praktyce wielu przedsiębiorców nie czuje potrzeby stosowania się do tych ograniczeń. Tym samym na rynku medycznym pod dostatkiem różnego rodzaju „klinik”, które nie mają nic wspólnego z podmiotami, które mogą ich zgodnie z przepisami używać.

Obecnie w świetle art. 89 ust. 6 ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (tekst jedn.: Dz.U. z 2013 r., poz. 217 z późn. zm.) oznaczenia "klinika" albo "kliniczny" mogą używać wyłącznie podmioty lecznicze utworzone przez uczelnie medyczne oraz podmioty udostępniające uczelni medycznej jednostek organizacyjnych niezbędnych do prowadzenia kształcenia przed- i podyplomowego w zawodach medycznych.

Zyskaj darmowy dostęp do portalu serwiszoz.pl. Gwarantujemy, że znajdziesz na nim odpowiedzi na nurtujące Cię pytania! Nic za to nie zapłacisz. Zarejestruj się. To zajmie tylko 15 sekund!>>

Mimo że wskazane ograniczenie obowiązywało już na gruncie ustawy o zakładach opieki zdrowotnej (od 2001 r.), do teraz nie znalazło właściwego zastosowania wśród przedsiębiorców i podmiotów rejestrowych (wojewodów, czy izb lekarskich). Prawdopodobnie wynika to z braku jasnej sankcji za używanie zwrotu „klinika”. Brak jest bowiem przepisu tożsamego z art. 171 ust. 2 Prawa bankowego, który bezprawne używanie oznaczenia „bank” traktuje jako przestępstwo zagrożone karą grzywny do 5.000.000 zł lub karą pozbawienia wolności do lat 3.

Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest istnienie na rynku dużej liczby przedsiębiorców, zarówno podmiotów leczniczych, jak i indywidualnych lub grupowych praktyk lekarskich, które bezprawnie w swej nazwie używają oznaczenia „klinika”. Całkowitą bierność w tym zakresie wykazują wojewodowie, którzy bez żadnych przeszkód, masowo rejestrują podmioty lecznicze używające w nazwie oznaczenia „klinika”. Jedynie incydentalnie rzecznicy odpowiedzialność zawodowej wszczynają postępowania dotyczące używania przez lekarzy i lekarzy dentystów w swoich praktykach takiego oznaczenia.

Pytanie zatem, czy istnienie takiego ograniczenia nazewnictwa ma nadal sens? A może należy tylko zintensyfikować działania organów administracji w celu wyeliminowania z rynku podmiotów bezprawnie nazywających się „klinikami”?

Autor: Damian Konieczny

Uzyskaj nieograniczony
dostęp do SerwisZOZ.pl

  • Aktualne informacje o zmianach prawnych
  • Indywidualne konsultacje e-mail z ekspertem (odpowiedź w 48 h)
  • Bazę 3500 porad ekspertów, gotowych wzory dokumentów i procedur
UZYSKAJ NIEOGRANICZONY DOSTĘP

Uzyskaj bezpłatny 24-godzinny dostęp do SerwisZOZ.pl

aktywuj dostęp testowy