Wyspy na morzu?

Informatyczny system informacji medycznej ma zbudować firma z grupy Comarch. Podobny system (czyli nie taki sam), firma z grupy Comarch, buduje już w Małopolsce. Nic, tylko się cieszyć, że jednak informatyzacja w systemie ochrony zdrowia postępuje. Ale czy na pewno należy się cieszyć?

Zwracam uwagę, że regiony (województwa), tworzą te systemy indywidualnie. Dla podległych im podmiotów leczniczych, którymi są głównie „szpitale wojewódzkie”, czyli szpitale zaliczane do umownego, II poziomu referencyjności. Czy one są wyspą na morzu lecznictwa szpitalnego w województwie, w kraju?

Pacjent ze szpitala powiatowego w województwie wielkopolskim trafi do szpitala „marszałkowskiego” z dokumentacją medyczną papierową. Tu, w procesie leczenia, powstanie dokumentacja elektroniczna. Ale czy w takiej wersji (elektronicznej) będzie mogła być wykorzystana, jeżeli będzie konieczność kontynuacji leczenia tegoż pacjenta w szpitalu klinicznym, który już nie podlega samorządowi województwa?

Jest jedno ministerstwo zdrowia, które działaniami polityków, jest odpowiedzialne (i tu mam wątpliwości) za system ochrony zdrowia. A jak ma działać taki system w zakresie lecznictwa szpitalnego, jeżeli uwzględniamy tylko jego część środkową – szpitale marszałkowskie? Czy części skrajne, szpitale powiatowe i kliniczne, mają być pozostawione same sobie? Mają tworzyć własne informatyczne systemy informacji medycznej? Wygląda na to, że w tym modelu informatyzacji informacji medycznej działa zasada - każdy sobie rzepkę skrobie?