Czy splash da się powtórzyć w innych kampaniach na rzecz chorych?

O Ice Bucket Challenge (IBC) powiedziano już chyba wszystko. Od zarzutów (w dużej mierze nie bezpodstawnych) o okazje do promocji swojego wizerunku i przypominania o sobie w mediach przez wielu polityków, sportowców, biznesmenów czy celebrytów - po zachwyty nad skutecznością mediów społecznościowych, które rozkręciły błyskawicznie akcję w skali międzynarodowej (Od Stanów po Japonię i całą Europę) i zachęciły dziesiątki tysięcy (czy nawet więcej) chętnych do przyjęcia na głowę zimnej wody z lodem. Czy wreszcie – po podziw nad ilością zebranych środków finansowych na stwardnienie zanikowe boczne (80 mln USD w trakcie 29 dni wakacji – do 26.08).

Wiele fundacji, stowarzyszeń zajmujących się zdrowiem oraz instytucji i placówek medycznych zajmujących się profilaktyką i leczeniem chorych nie może wyjść z podziwu nad spektakularnością akcji, zazdroszcząc rozmachu, medialnego rozgłosu i …konkretnego efektu na koncie (od 640 tys. darczyńców w ciągu niecałego m-ca). Zadajemy sobie pytania, czy taki rozmach i taki pomysł udałoby się powielić przy działaniach na rzecz innych chorób, bo przecież potrzeby są ogromne i wciąż rosnące, szczególnie w globalnej skali.

Zyskaj darmowy dostęp do portalu serwiszoz.pl. Gwarantujemy, że znajdziesz na nim odpowiedzi na nurtujące Cię pytania! Nic za to nie zapłacisz. Zarejestruj się. To zajmie tylko 15 sekund!>>

Można dyskutować, czy inicjatorzy mieli po prostu szczęście, że akcja tak „chwyciła”, kolejne osoby chętnie podejmowały wyzwanie i nominowały innych (samo bycie wyzwanym w akcji było już nobilitujące) czy inni nie mieli dość wiedzy w temacie skuteczności działań wirusowych i dobrego pomysłu na nie, łączącego zabawę ze społeczną akcją ( i to bardzo niewielkim kosztem). A do tego –umiejętności wykorzystania emocji, których w IBC (in. splashu) nie brakuje.

Emocje to paliwo, a tu mieliśmy ich całe spektrum – od troski po zdrowie innych po zwykłą ludzką, niemal dziecinną frajdę z oblewania, a potem komentowania. Silne emocjonalne połączenie radości, smutku, strachu (przed chorobą) jest inspirujące - i tymi emocjami uczestnicy akcji chcieli się dzielić i rozpowszechniać je dalej, nie tylko wśród najbliższych. Bez emocji i apelu do ludzkich odczuć, połączonych z przyjemnością zabawy, nie skupiono by tyle uwagi wokół trudnego tematu stwardnienia zanikowego bocznego i wirusowego pomysłu.

Jest oczywiście też aspekt potrzeby udowodnienia środowisku, w jakim funkcjonujemy swojego działania na filmie (social proof – konkretny dowód, jakim dziś jest film bądź zdjęcie). Przynajmniej krótkotrwała moda na oblewanie ma sens (w przeciwieństwie do chociażby naśladowania Gangham Style, które podobnie rozprzestrzeniło się wirusowo w skali globalnej, ale nie służyło niczemu poza zabawą), choć nie brakuje słusznych zarzutów o marnotrawstwo wody pitnej, wszędzie tam, gdzie IBC miał miejsce poza miejskimi zieleńcami czy ogródkami, które i tak są podlewane.

Czy taka akcja jest dobrą inspiracją dla działań marketingowych w sektorze ochrony zdrowia? Trudno to przewidzieć. Ma szansę jednak otworzyć umysły tym wszystkim, którzy przyzwyczaili się tworzyć kampanie informacyjne wedle standardowych schematów (outdoor, plakaty, informacje na WWW inicjatora), zachęci do bardziej niekonwencjonalnych działań i skierowania ich do reprezentantów różnych środowisk i profesji. Tym bardziej, że nie tego typu działania wirusowe nie wymagają wysokiego budżetu, raczej dobrego pomysłu, dobrze zainicjowanego i w sposób przemyślany dystrybuowanego w poszczególnych kanałach informacyjnych (zatem z pomocą sprawnych specjalistów ds. PR).

Czas pokaże.

Uzyskaj nieograniczony
dostęp do SerwisZOZ.pl

  • Aktualne informacje o zmianach prawnych
  • Indywidualne konsultacje e-mail z ekspertem (odpowiedź w 48 h)
  • Bazę 3500 porad ekspertów, gotowych wzory dokumentów i procedur
UZYSKAJ NIEOGRANICZONY DOSTĘP

Uzyskaj bezpłatny 24-godzinny dostęp do SerwisZOZ.pl

aktywuj dostęp testowy